Powrót do tematów | | Powrót do kategorii |
Autor | Wiadomość |
Kociara |
Data dodania: 2018-06-30
Omijajcie szerokim łukiem! Mój kot był oddany do vetki na Modlińską, ponieważ zdejmował sobie kołnierz i wyrywał cewnik. W klinice spędził dwa i pół dnia, za które zapłaciłam 313 zł - gdy go odbierałam dowiedziałam się, że... sam się rozcewnikował (przez telefon informowano mnie, że kot ma cewnik i obserwują go, a w rzeczywistości wyrwał sobie szwy). Cewnik miał mieć prze dwa dni. Przez ile miał??? Lekarka wypisująca, nie sprawdziła stanu pacjenta i oddała nam kota... w strasznym stanie! Zwierzę było przerażone, śmirdzące sikami, a w klatce leżała wyschnięta kupa. Dokumentacji medycznej nie dostałam, a kiedy poprosiłam o jej przesłanie, to oczywiście był problem. Po negocjajach otrzymałam jedną kartkę z listą podanych leków. W rozmowie telefonicznej dowiedziałam się, że nie zdążyli opsać zabiegów, ale zależało im, żeby "Państwa rozliczyć". A my mysleliśmy, że zależy im, aby leczyć! Podobno mój kot ma jutro dostać antybiotyk. Właśnie usiłuję się dowiedzieć jaki i przez ile dni - czekam na nową, dokładniejszą dokumentację, bo jutro z całą pewnością nie pojadę na Modlińską. Zapłaciłam ponad trzysta złotych za... No własnie. Za co? Za cierpienie? Przerażenie? Smród? Kiedy spojrzę na swojego ukochanego przyjaciela, to serce mi krwawi. Jak mogłam zgotować mu taki los?! Ostrzegam Was przed podobnym błędem. Omijajcie wetkę na Modlińskiej szerokim łukiem!
|
1234 |
Data dodania: 2018-08-05
A ja polecam Vetkę z pełną odpowiedzialnością! Zajeli się kotem wyrzuconym na moim osiedlu, któremu szukałam domu. Wykastrowali, zaczipowali i przechowali w szpitalu i to wszystko po po kosztach. To się nazywa serce dla zwierząt wyrzuconych przez "właścicieli" bez serca!
|
Odpowiedź | Powrót do tematów | | Powrót do kategorii |