Forum

Witam, moja 12 letnia suka Maja rasy mieszaniec 38 kg od ponad roku miała niegojącą się ranę lewej przedniej łapie, oraz guzy nowotworowe na sutkach, była pięciokrotnie leczona antybiotykami lecz leczenie nie pomogło. Łapa była 2 razy dziennie opatrywana przez ponad rok.W końcu decyzja zapadła o amputacji i wycięciu guzów z których zaczął się sączyć płyn. Niestety cieczka pokrzyżowała całe plany i operacja została przełożona na 27 paź.Zwróciłam weterynarzowi uwagę na guzy i że coś się dzieje niedobrego bo się z nich sączy lecz stwierdził że to wpływ cieczki . W 28 dniu cieczki suka zaczęła wymiotować pokarmem potem żółcią i bardzo dużo piła to był piątek w sobotę rano przyjechał weterynarz ( Maja była pod jego opieką) wybadał jej brzuch i stwierdził że mogą to być przerzuty nowotworowe daj jej zastrzyk przeciw zapalny i antybiotyk. Ja proponowałam uśpienie gdyż nie chciałam żeby cierpiała ale weterynarz stwierdził iż na uśpienie jest zawsze czas i zalecił USG w poniedziałek. W nocy Maja odeszła od nas wcześniej wymiotując krwią. Mam pytanie czy to mogło być ropomaicze tylko nierozpoznane, chociaż Maja miała raczej wklęśnięty brzuch a nie wydęty i wycieku z pochwy też nie było czy to raczej grube zaniedbanie pana weterynarza, jak można zalecić usg w poniedziałek jak pies pada w sobotę. Nie wyobrażam sobie zaistnienia takiej sytuacji że weterynarz wiedział co jest psu i nie skrócił jej życia żeby cierpiała. Proszę o opinię tylko do mojej wiadomości.