Forum

Witam, piszę, ponieważ chciałabym uzyskać opinię na temat fatalnie przeprowadzonej sterylizacji mojej kotki, która odeszła dwa dni temu, zostawiając mnie w rozpaczy. Kotka miała 7 lat. Została wysterylizowana 13 września. Dodam, że sterylizacja została przeprowadzona w trakcie rujki, ponieważ lekarz uznał, że nie ma to żadnego znaczenia dla zdrowia kotki. Przez pierwszy dzień po zabiegu kotka była zadowolona. Drugi dzień minął także dobrze, chociaż wieczorem zaczęła troszkę wymiotować. W trakcie kolejnych dni wymiotowała coraz więcej, stała się osowiała i nie wstawała w ogóle z miejsca. Lekarz, który ją sterylizował podawał jej antybiotyk oraz leki przeciwbólowe i wmawiał mi, że wszystko jest w porządku. Widząc, że kotka czuje się coraz gorzej, udałam się do innego weterynarza. Kotka dostawała antybiotyki (coraz silniejsze), kroplówki, przestała jeść, ruszać się, a kiedy brałam ją na ręce słyszałam dziwny odgłos chlupotania w brzuchu, który zresztą stawał się coraz większy. Lekarze starali się ją ratować ze wszystkich sił. W ostatniej fazie pani weterynarz odciągnęła ponad litr płynu z brzucha kotki i podała antybiotyk czwartej generacji wprost do otrzewnej. Niestety, nie pomogło. Pani weterynarz była w szoku i zdziwiona niekompetencją lekarza, który wykonał zabieg. Ten z kolei zaprzecza, jakoby mogła to być jego wina. Bardzo mi zależy na odpowiedzi. Chcę się dowiedzieć w jaki sposób po sterylizacji mogło dojść do zapalenia otrzewnej i zależy mi na opinii osoby bezstronnej. Bardzo proszę o pomoc, ponieważ jeśli ów weterynarz dopuścił się fatalnego zaniedbania podczas zabiegu, chciałabym o tym ostrzec innych ludzi. Pozdrawiam, Edyta